Jedzenie na Mauritiusie – co warto zjeść z lokalnej kuchni?

Kuchnia to integralna część kultury, a wspólne posiłki to coś więcej niż tylko jedzenie – to chwile, które łączą pokolenia, opowiadają historie i celebrują tradycje. Mauritius to nie tylko rajskie plaże i lazurowe wody, ale także fascynująca podróż kulinarna, w której spotykają się wpływy Indii, Chin, Francji i Afryki. Dzięki burzliwej historii kolonialnej, maurytyjska kuchnia jest prawdziwą mozaiką smaków, pełną przypraw, kolorów i niespodzianek, które czekają na odkrycie. Fantazje kulinarne? Fuzja smaków? W Nomade Serwujemy podróżnicze i kulinarne inspiracje prosto z Mauritiusu.


Co warto zjeść na Mauritiusie?



Boulettes – pierogi po maurytyjsku



Jeśli myślicie, że pierogi to domena wyłącznie polskiej kuchni, to czas na kulinarną podróż na Mauritius. Boulettes, czyli maurytyjskie pierożki gotowane na parze, to lokalny street food inspirowany smakami Chin, który podbił serca mieszkańców wyspy. Małe, delikatne i pełne aromatycznego farszu, są serwowane na różne sposoby – zawsze z charakterystycznym kreolskim twistem. Podobnie jak w przypadku azjatyckich dim sum, boulettes przygotowuje się w wielkich garnkach do gotowania na parze, dzięki czemu ciasto pozostaje miękkie i sprężyste. Farsz? Opcji jest mnóstwo – od klasycznych mięsnych nadzień, przez wersje z rybą, aż po wegetariańskie warianty na bazie tofu lub warzyw. Boulettes najczęściej lądują w wyrazistym bulionie, który podkręca ich smak i dodaje głębi – lekko pikantny, pachnący imbirem i czosnkiem, z nutą sosu sojowego. Alternatywnie można je dostać w chrupiącej sałatce, pełnej świeżych warzyw, kolendry i pikantnych przypraw. Czy boulettes są lepsze od naszych polskich pierogów? To już kwestia gustu! Jedno jest pewne – jeśli podczas wakacji na Mauritiusie zobaczycie stragan serwujący te cuda, nie wahajcie się ani chwili.


 

 

 

 

Roti chaud – wypełniony aż po brzegi



Roti chaud to prawdziwy maurytyjski klasyk – cienki, elastyczny placek, wypełniony aromatycznym farszem i zawinięty w idealnie dopasowaną formę. Można go znaleźć niemal na każdym rogu wyspy, sprzedawanego z małych budek, straganów lub wprost z rowerowych wózków. Podstawą jest roti, czyli miękki placek z mąki, soli, oleju i ciepłej wody. A nadzienie? To prawdziwa uczta dla miłośników curry – mieszanka fasoli masłowej i intensywnie doprawionego sosu pomidorowego, który dodaje daniu głębi i lekkiej ostrości. Całość posypuje się świeżą kolendrą i zawija jak tortillę, tworząc poręczny pakunek, który można jeść bez użycia sztućców. Roti Chaud to jedno z tych dań, które można jeść o każdej porze dnia. Na śniadanie – jako szybki, sycący start. Na lunch – w przerwie od zwiedzania rajskich plaż. Na kolację – jako ciepły, aromatyczny przysmak po dniu pełnym przygód. To esencja maurytyjskiego street food’u i (pyszna) konieczność w czasie wakacji na Mauritiusie. 

 

 

Briyani – (nie) od święta



Są takie dania, które nie tylko smakują, ale i opowiadają historię. Briyani, perła maurytyjskiej kuchni, to coś więcej niż tylko ryż z dodatkami – to rytuał, powolny taniec smaków i aromatów, który wypełnia całą kuchnię już na etapie gotowania. W przeciwieństwie do szybkich ulicznych przysmaków, jak pierożki boulettes czy nadziewane placki roti chaud, briyani wymaga czasu, cierpliwości i precyzji. Podstawą tego dania jest długoziarnisty ryż, który nie gotuje się w zwykły sposób – on stopniowo nasiąka bogactwem przypraw, przechodząc przez dwa etapy gotowania. Każde ziarenko wchłania aromaty szafranu, kminu, cynamonu, goździków i mięty, tworząc mieszankę zapachów, której nie sposób się oprzeć. Do tego dochodzą delikatnie przyprawione kawałki mięsa – najczęściej kurczaka lub jagnięciny – oraz ziemniaki, które pochłaniają całą esencję przypraw. Wszystko układa się warstwami i dusi powoli, aż smaki idealnie się przenikną. Briyani to danie, którego nie da się przygotować w pośpiechu. To potrawa celebracyjna, często podawana podczas rodzinnych uroczystości i świąt – jedna z tych, które smakują równie dobrze, jak brzmią w opisie. Pycha!


 

 

 

 

Gateaux piment – kulki mocy



Spacerując po gwarnych ulicach Mauritiusu, na pewno natkniecie się na maleńkie, złociste kulki sprzedawane na straganach i w ulicznych budkach. To gateaux piment, czyli dosłownie „ciastka chilli” – chrupiąca, pikantna przekąska, którą mieszkańcy wyspy zajadają się od rana do wieczora. Choć przypominają znane na całym świecie falafele, różnią się od nich kluczowym składnikiem – zamiast ciecierzycy, do ich przygotowania używa się żółtego grochu łuskanego. To właśnie on nadaje im charakterystyczną teksturę – delikatnie chrupiącą na zewnątrz i miękką, wręcz kremową w środku. Nie brakuje w nich też solidnej dawki ostrości – świeże papryczki chili, kolendra, czosnek i kminek sprawiają, że każdy kęs jest pełen smaku. Gateaux piment jada się na różne sposoby. Najprostsza opcja? Jedzone prosto z papierowej torebki, jeszcze gorące, jako przekąska na ulicy. Można je też wkładać do maślanych bułek lub podawać z pikantnym chutneyem. Na Mauritiusie często pojawiają się także w lunchboxach, jako szybka i sycąca przekąska.


Du pain frire – chlebowe-love



Jest coś magicznego w tym, jak proste składniki mogą zamienić się w danie, które przenosi cię myślami na drugi koniec świata. Weźmy na przykład czerstwy chleb – dla wielu zwyczajny, nieco zapomniany produkt, który w kreolskiej kuchni dostaje drugie życie jako „du pain frire”. To nic innego jak francuskie tosty, ale w wersji egzotycznej. Podstawą jest, oczywiście, chleb – najlepiej nieco wyschnięty, bo chłonie smaki jak gąbka. Kąpie się go w mieszance mąki z ciecierzycy, zwykłej, białej mąki, oleju, cebulki dymki, imbiru i czosnku. Potem chleb ląduje na patelni z rozgrzanym olejem i rumieni się, nabierając cudownie chrupiącej skórki. Tak zrobiony ,,smażony chleb” podaje się z chutney’em z pomidorów i kolendry.


Jeśli chcecie spróbować tych aromatycznych przysmaków na rozgrzanym w słońcu targu, gdzie zapachy przypraw unoszą się w powietrzu, a lokalni sprzedawcy z uśmiechem serwują swoje specjały – Mauritius to miejsce dla Was. Przepis na luksusowe wakacje? Mauritius z biurem podróży Nomade! Pozwólcie sobie na kulinarną i egzotyczną przygodę, która zostanie z Wami na długo!

Udostępnij artykuł